Opis
Przez całe stulecia człowiek traktował zwierzęta jako istoty pozbawione duszy,
czysto użytkowe zasoby. Nawet ich reakcje na cierpienie miały być jedynie mechanicznym
efektem, jak dźwięk w ruchomej zabawce3. Dopiero obserwacje Karola Darwina
(1809–1882) – zebrane i opublikowane w The Expression of the Emotions in Man and
Animals (1872) – pozwoliły na odwrócenie tego naukowego trendu. Podsumowując
swoją pracę, przyrodnik stwierdził: „Widzieliśmy, że badania nad teorią wyrażania
uczuć potwierdzają w pewnym […] zakresie wniosek, że człowiek pochodzi od jakiejś
niższej formy zwierzęcej i podtrzymują pogląd o gatunkowej lub podgatunkowej jednolitości
kilku ras ludzkich […]”4. Aczkolwiek i Darwin jeszcze uznawał żal i niepokój
za wyłącznie człowiecze5, czemu zadały kłam późniejsze obserwacje6.
W XXI wieku, dzięki rozwojowi różnych dziedzin i metod badawczych, z etologią,
psychologią zwierząt i ludzi oraz neuroobrazowaniem na czele, mało kto kwestionuje
przynależność człowieka do królestwa fauny. A jednym z elementów wspólnych
dla jej członków jest szeroko rozumiany afekt, często traktowany jako adaptacyjne
dziedzictwo, mobilizujące organizm do reakcji, co podkreśla amerykański neurolog,
David Eagleman, wyjaśniając, że „[e]mocje po prostu odzwierciedlają znaczenie danych
w kontekście celów i trendów ewolucyjnych. Wiele emocjonalnych przykładów
ewoluowało na przestrzeni długich ewolucyjnych dziejów, natomiast inne pochodzą
z doświadczeń zdobytych w ciągu życia”.
[frg. tekstu]